- Jak myślisz? Ile
czasu minie, nim się przewróci?
Elladani Elrohir byli zajęci patrzeniem na to, jak ich
siostra stawia swoje pierwsze kroczki. Chwiała się i niepewnie spacerowała od
ściany do ściany. Uśmiechnęłam się z przekąsem.
- Idzie jej lepiej,
niż wam. Wy w jej wieku byliście cali w siniakach.
Chłopcy popatrzyli jeszcze raz na Arwenę. Miała ciemne
włoski i niebieskie, duże oczy. Uśmiechała się słodko i momentalnie owinęła
sobie całe Rivendell wokół palca. Od początku wiedziałam, ze jest inna, ale
dopiro po latach miałam się przekonać, o co chodziło.
* * *
- Tylko uważaj na
siebie- powiedział mi Elrond. Nie on pierwszy. Dziś usłyszałam to zdanie
przynajmniej trzy razy.
- Nie martw się. Mam eskortę.
Jak miło było w
końcu galopować po otwartej przestrzeni. Im dalej było na południe, tym
bardziej wyraźne były oznaki wiosny. Góry Mgliste zbliżały się z każdym dniem i
im wyraźniej je widziałam tym bardziej wzrastał we mnie niepokój. Cieszyłam
się, że nie wzięłam ze sobą Arweny, mimo że chciała jechać. Na dzień przed
przeprawą przez góry zaczął padać deszcz. Następnego dnia pogoda wcale się nie
poprawiła, a droga zamieniła się w jeden wielki, błotnisty potok. Jak by tego
było mało, po stokach przemykały raz po raz wilki. Nagle ktoś za mną jęknął
głucho. Gdy się odwróciła, z przerażeniem spostrzegłam, ze jeden z koni stracił
swego jeźdźca. Po chwili to samo stało się z drugim..
Popędziłam konia
i zaczęłam piąć się pod górę. Nagle, jak z pod ziemi, wyrósł przede mną ork.
Chcąc się ratować, skręciłam gwałtownie w bok i… Mój koń stracił grunt
pod nogami, a potem, razem z kamieniami
i zwałami rozmiękłej ziemi osunęliśmy się w przepaść.
Ostatnie co
pamiętam, to czyjeś obślizgłe ręce, które brutalnie podrywały mnie do pionu i
wiązały dłonie z tyłu. Następnie otrzymałam silny cios w głowę, a potem… Potem
widziałam już tylko ciemność…
______________________________________________________________
Po ponad dwumiesięcznej przerwie wróciłam. Z rozdziałem trochę krótszym, niż bym chciała,
ale jednak wróciłam ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz